Szymon Hołownia, przewodniczący partii „Polska 2050” poinformował, że jego ugrupowanie nie poprze ustawy, która miałaby powołać do życia program „#NaStart”. Przez to są coraz mniejsze szanse na to, że kredyt z zerowym oprocentowaniem ujrzy światło dzienne.

Rządowy program „#NaStart”, który miał być następcą „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” tylko w ulepszonej wersji to jeden z flagowych projektów koalicji, która wygrała ostatnie wybory parlamentarne.

„#NaStart” pełen kontrowersji

Nawet pierwotne założenia programu stworzonego przez Donalda Tuska od początku budziły kontrowersje. Eksperci rynku nieruchomości twierdzą, że nie przyczyni się on do poprawy sytuacji mieszkaniowej Polaków, a tylko spowoduje wzrost cen domów i mieszkań.

Negatywne komentarze dotyczą głównie tego, że na programie zyskają tylko deweloperzy, do których ponownie będą ustawiać się kolejki chętnych na zakup lokum. Natomiast rządowe dopłaty w rzeczywistości nie będą odciążeniem dla portfeli kredytobiorców, a tylko zasilą wyniki finansowe banków.

Hołownia wycofał poparcie dla kredytu 0 proc.

Osoby zainteresowane kupnem nieruchomości i teoretycznie spełniające warunki uczestnictwa w programie (nie wiadomo jeszcze na pewno, jak będą wyglądały zasady) wciąż czekają na to, czy i kiedy rozwiązanie wejdzie w życie. W świetle aktualnych wydarzeń szanse na to są coraz mniejsze.

Jakiś czas temu Szymon Hołownia, Marszałek Sejmu i szef partii „Polska 2050” poinformował, że nie poprze programu. Ze względu na to, że to ugrupowanie wchodzi w skład koalicji rządzącej, to istnieje duże ryzyko, że w głosowaniu nad ustawą nie będzie wystarczającej liczby głosów „za”.

Hołownia dodał od razu, że jego partia udzieli poparcia dla społecznego budownictwa mieszkaniowego.

Rynek nieruchomości w oczekiwaniu

Głównym czynnikiem, który będzie kształtował sytuację na rynku nieruchomości w najbliższej przyszłości, jest właśnie kredyt „#NaStart”. Zarówno strona podażowa, jak i popytowa czekają na to, co się wydarzy.

Niepewność irytuje zwłaszcza potencjalnych kupujących. W serwisie money.pl żalą się, że kredyt z dopłatą byłby odciążeniem dla domowego budżetu, ale nie można czekać na niego w nieskończoność. Ponownie sztucznie pobudzony popyt sprawi, że ceny wzrosną na tyle, że upatrzone mieszkanie będzie poza ich finansowym zasięgiem.

Z kolei eksperci rynku nieruchomości są podzieleni. Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments uważa, że nawet gdyby zrezygnowano z programu, to zainteresowanie kredytami hipotecznymi wciąż byłoby na dobrym poziomie. Wynagrodzenia rosną, stopy procentowe są nieco niższe niż w zeszłym roku, a banki zliberalizowały swoją ocenę zdolności kredytowej, więc o finansowanie z banku jest łatwiej.

Natomiast zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego wprowadzenie programu ma kluczowe znaczenie dla koniunktury, bo deweloperzy już ograniczyli nieco podaż w obawie, że z powodu opóźnień w programie nie znajdą się chętni na zakup mieszkań w nowych inwestycjach.